Recenzja filmu

Deszcz (2001)
Majid Majidi
Hossein Abedini
Zahra Bahrami

Miłość na budowie

<a href="http://deszcz.filmweb.pl/" class="n"><b>"Deszcz"</b></a> to nudny film. Nigdy nie zdarza mi się wychodzić z kina podczas seansu, więc postanowiłam tej reguły nie łamać, zastanawiając się
"Deszcz" to nudny film. Nigdy nie zdarza mi się wychodzić z kina podczas seansu, więc postanowiłam tej reguły nie łamać, zastanawiając się jednocześnie, czy kino irańskie tym razem czymś mnie zaskoczy. Niestety, nic takiego się nie stało. "Deszcz" to opowiadający bardzo prostą historię kameralny dramat obyczajowy, którego atutami są dobre zdjęcia i muzyka. Historia toczy się w Teheranie, gdzie pracujący na budowie Lateef parzy herbatę pracującym tam nielegalnie afgańskim robotnikom. Pewnego dnia w pracy pojawia się syn jednego z nich Rahmat, który ma zastąpić okaleczonego w wypadku ojca. Rahmat to jeszcze dziecko, więc zarządzający budową postanawia dać mu zajęcie niewymagające dużej siły fizycznej. Tak oto Lateef traci lekką posadę - zostaje przesunięty do noszenia worków z cementem - i coraz bardziej zaczyna interesować się młodym Rahmatem, robiąc wszystko, aby utrudnić mu życie. Baczne obserwacje szybko przynoszą efekt, otóż Lateef odkrywa, że Rahmat to w rzeczywistości dziewczyna o imieniu Deszcz i zakochuje się w niej. Trzeba przyznać, że uczucie pokazane jest w filmie w wyjątkowy sposób, bo nie dość że nastoletni młodzieniec nigdy nie dotyka nawet dłoni obiektu swoich westchnień, to w zasadzie w ogóle się do niej nie odzywa. Oczywiście wiąże się to z ograniczeniami cenzury obowiązującej w kraju reżysera, stąd właśnie, ponieważ niewiele można pokazać, bohaterami wielu tego typu historii są dzieci. Tak więc wszystko, na co Rahmat może sobie pozwolić to spojrzenia i podzielenie się z pracującą ponad siły dziewczyną wszystkim co ma. Deszcz pełni tu znaczenie symboliczne. To nie tylko imię głównej bohaterki, ale też stały element krajobrazu, który nie ma nic wspólnego z egzotycznymi widokami znanymi z folderów. Oglądamy szare rozpadające się budynki i zimnie wnętrza przypominające jaskinie. Uczucie rodzące się między bohaterami jest czymś na kształt światła, czy przynajmniej chwilowej jasności pojawiającej się w tej mrocznej krainie smutku i biedy, w której afgańscy uchodźcy mogą tylko pomarzyć o legalnej pracy. Tematem filmu jest miłość, ale cała sprawa między bohaterami rozgrywa się na odległość, bo Afganka szybko traci pracę na budowie. Zauroczony Lateef szuka jej, spieszy z pomocą i wykazuje ogromną troskę i zainteresowanie, nie utrzymując z Deszczem żadnych kontaktów. Na tym poziomie reżyserskiego opisu sytuacji dosyć trudno zaangażować się w ten niby romans, w którym kilka gestów i spojrzeń wystarczyć musi za wszystko. Mało wciągająca są jest również tematyka społeczna. Portretując stosunki irańsko-afgańskie i sytuację afgańskich uchodźców, Majid Majidi posługuje się konwencją prostoty i surowości. Przypomina w tym trochę autora reportażu ukazującego scenki z życia wzięte, niestety ta surowość daje efekt chłodnej, beznamiętnej relacji, którą ogląda się bez zaangażowania. Egzotyka zamiast dodawać kolorytu całej historii zdaje się ją przytłaczać, a budowana skrupulatnie i na siłę aura lirycznej zadumy, ulotności i niedopowiedzeń niestety nie skłania do szukania w filmie "drugiego dna".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones